sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 3

*Chris* 


- Nie dotykaj mnie! - dziewczyna krzyknęła, odwróciła się na pięcie i pobiegła w stronę parkingu, a ja stałem oszołomiony. Nie mogłem się ruszyć. Dałem radę tylko kilka razy wykrzyknąć jej imię.

Nagle rudowłosa znikinęła z mojego pola widzenia. W końcu mogłem oderwać nogi od ziemi. Pobiegłem tą samą drogą co ona, ale było już za późno, nigdzie jej nie było.

"Cholera"- przekląłem w myślach i stwierdziłem, że nie opłaca mi się iść na zajęcia. W tym wypadku wsiadłem do mojego BMW i pojechałem do domu. 

*Kate* 

Krzyknęłam i zaczęłam biec. Za plecami usłyszałam jeszcze kilka razy swoje imię, ale to olałam. Gdy dobiegłam już o ścigacza, w szybkim tempie wsiadłam na niego i ruszyłam w drogę powrotną.

W czasie jazdy skupiłam się na jezdni, aby nie spowodować wypadku. Na liczniku doszło nawet do 120kim/h dlatego w bardzo szybko dojechałam do celu. Pomimo tego, że przez łzy miałam ograniczoną widoczność, nic się nie wydarzyło. 

Na podjeździe stał samochód mamy. Nie zwracając na to większej uwagi wbiegłam do domu od razu kierując się na górę, do swojego pokoju. Jedno szczęście rodzicielka spała i nie zauważyła, że jestm już w domu.

Zamknęłam i przekluczyłam drzwi od pokoju. Rzuciłam plecak i kurtkę w kąt, zapłakana podążając w stronę parapetu. Po drodze zabrałam MP4 ze słuchawkami, oraz blok rysunkowy. 

Jak byłam już na miejscu, włożyłam słuchawki do uszu i puściłam muzykę. Pierwszą, którą usłyszałam była Kushin - To koniec.
Tak słucham  rapu. Następnie bez calu zaczęłam coś szkicować.

Moje życie jest do dupy! Od najmłodszych lat wszystko mi się sypie...

Zaczęło się gdy miałam cztery lata. Jak Gregor (mój tata) pracował jeszcze w Polsce. Mama bardzo rzadko przebywała w domu, przeważnie tylko w nim nocowała. Był dla niej jak hotel. Gdy mamy nie było w domu, Gregor mnie molestował. Dotykał wszędzie, po biuście, pupie, brzuchu... Gdziekolwiek się dało, a jak próbowałam  uciec lub krzyczeć dostawałam w twarz - na samo wspomnienie łzy zaczęły szybciej wypływać mi z oczu. Moja rodzicielka była tak zapracowana, że nie zauważała siniaków, ani opuchlizny. 

Cztery lata później znudziło mu się obmacywanie. 
Pewnego dnia zaczął do mnie podchodzić - zaczęłam drgać i jeszcze bardziej płakać, wspominanie tego nie jest proste... 
Ja jak zwykle byłam przygotowana na jedno, ale on zrobił zupełnie co innego. Podniósł mnie i położył na łóżku, a następnie zaczął rozbierać. Wierciłam się, ale nic tonie dawało... Wręcz było co raz gorzej. Jego ogromne ręce ściskały mój brzuch jeszcze bardziej. Krzyczałam i płakałam z bólu. Niestety, na nim nie robiło to wrażenia. Gdy byłam już naga Gregor zdjął swoje spodnie i bokserki. Ja krzyczała i płakałam jeszcze głośniej. Bałam się i nie wiedziałam co chce mi zrobić... Co chce ze mną zrobić! Mężczyzna złapał za moje uda i rozszerzył moje nogi. Miał wykonać już pierwszy ruch, ale do pokoju wbiegła mama. Postanowiła tego dnia wrócić wcześniej  i pobyć trochę czasu z rodziną. Zamiast zobaczyć kochającego tatusia bawiącego z córką, zobaczyła próbę gwałtu. Przerażona pchnęła mężczyznę w bok, a mnie zabrała do innego pokoju i kazała się ubrać. Natomiast rodzicielka wróciła do Gregor'a. Zaczęli się kłócić. Kobieta potem była bardzo pobijana. 

Ustalili, że matka nie pójdzie do sądu pod warunkiem, że ojciec będzie pracować za granicą. Od tego incydentu, jak mężczyzna wraca do domu znęca się nad nami. Mówi, że same tego chciałyśmy, że Diana (mama) mogła dać mu skończyć, nie przeszkadzać. 

W duchu bardzo jej dziękuję, że tego dnia wróciła szybciej, dzięki temu wydarzeniu mój kontakt z mamą znacznie się polepszył. Dużo razem rozmawiamy, jesteśmy jak przyjaciółki. Doradzam jej jak się ubrać, na przykład: na randki, a ona mi - Diana zdradza Gregora i nie ma wyrzutów sumienia, zresztą nie dziwie jej się. Nawet o chłopakach rozmawiamy, gdzie w tych czasach wiele dziewczyn nie potrafi się otworzyć przed matką. Jest to jedyna osoba, która wie co tak naprawdę powoli mnie zabija. Emily wszystkiego nie powiedziałam.

Od tamtej pamiętnej sytuacji nie daje się dotknąć żadnemu chłopakowi. Chyba, że komuś ufam. W tym wypadku Jackob'owi. Myśleliście, że dlaczego uciekam z randek i nie dałam się przytulić Chris'owi? To wszystko przypomina mi ten dzień. Mam to przed oczami jakby to było wczoraj...

Na kartce widniał już szkic mojego obrazka. Muszę jeszcze nadać mu odcień czerwieni i pocieniować ołówkiem. 
Rysunek przedstawiał otwartą książkę. Na kartkach nic nie ma napisane, a po środku widnieje czerwone serce ze skrzydłami. Ten obrazek odzwierciedla mnie.
Zagubiona istota nie wiedząca co ma dalej robić z życiem. Nie wie czy ma po co dalej żyć. Skrzydła... Skrzydła trzymają ją jeszcze przy życiu. Są to osoby, którym naprawdę na niej zależy. Jest ich mało, nawet bardzo mało dlatego czasem popada i cicho płacze gdy nie widzi nikt.

Jak skończyłam cieniować w słuchawkach usłyszałam Ed Sheeran - I see fire.
Wsłuchałam się w piosenkę i po chwili odleciałam w krainę snu. 


*Chris*

Gdy pierwszy raz zobaczyłem Kate na korytarzu, wiedziałem... Wiedziałem, że jest inna, wyjątkowa. Śmiała się z przyjaciółmi, ale w oczach miała strach. Zresztą, za każdym razem, gdy spoglądałem w jej duże kasztanowe oczy widziałem lęk. 

Nie mogę tej dziewczyny rozszyfrować, jest zbyt tajemnicza. Na początku chwyta mnie za rękę i biegnie tak przez cały korytarz, a później... Później gdy chce ja przytulić zaczyna krzyczeć, oraz płakać. Ona coś ukrywa przed światem, ale nie mam pojęcia co. Po prostu boi się... Boi się, że ktoś może ja skrzywdzić, ale na pewno nie ja. Będę starał się o nią... O jej zaufanie. 

Kate jest cudowna! Rude, długie włosy opadające na jej prawe ramię, piękne, duże kasztanowe oczy, wystające obojczyki... Do tego bardzo sexsowna, a ta jej tajemniczość dodaje jej uroku. Awww... Ideał! 

Wchodząc do swojego pokoju chwyciłem gitarę i siadłem na łóżko. Po krótkiej chwili namysłu zacząłem grać Christina Perri - A Thousand Yers,
ale ciągle myliły mi się chwyty i nie mogłem się skupić. W głowie cały czas siedzi mi rudowłosa. Muszę dowiedzieć się o niej czegos więcej. 
- Lucas! - przypomniałem sobie, że do tej szkoły chodzi mój kumpel z dawnych lat. 

Szybko znalazłem w telefonie jego numer i zadzwoniłem.
-Hallo? - usłyszałem jego zachrypnięty głos. 
- Siema stary, z tej strony Chris. Pamiętasz mnie? - zapytałem i po chwili ciszy dostałem odpowiedź. 
- No pewnie jak mógłbym Cię zapomnieć! - oznajmił mężczyzna - Co się dziej? 
- Moglibyśmy się teraz gdzieś spotkać? Mam sprawę, ale nie na telefon. 
- Spoko, spoko. Hmm... To może w parku za piętnaście minut? - kamień spadł mi z serca. 
- Okej - szybko dałem mu odpowiedź i rozłączyłem się. 

Bez chwili namysłu wstałem z łóżka, odłożyłem gitarę, wziąłem kluczyki z szafki nocnej i poszedłem do samochodu. 

Na miejscu czekał już na mnie Lucas. Przywitaliśmy się i od razu przeszliśmy do rzeczy. 
- No to mów, o co chodzi? - mężczyzna walną prosto z mostu z szczerym uśmiechem na twarzy.
- Chodzi o Kate. O ta rudą z naszej szkoły. Chciałbym zebyś mi coś o niej powiedział. Wiesz, jaka ona jest i tym podobnym. Poznałem ja dziś, ale nie dała z siebie dużo wyciągnąć.
- Ooo stary! To se sztukę wybrałeś... - zmarszczyłem brwi i spojrzałem na niego pytającym wzrokiem - Może i jest to nie zła laska i jeździ na ścigaczu... 
- Na ścigaczu?! Ona?! - nie mogę uwierzyć. Kate na ścigaczu... Nie mogę sobie nawet tego wyobrazić. 
- To widzę, że Ty serio o niej mało wiesz - powiedział Lucas z kpiną w głosie - Dobra to kontynuując. Jeździ na ścigaczu, a dokładniej to na czarno - białej kawasace ninja - szczęka mi opadła jak do usłyszałem. To już nie jest ideał, tylko coś więcej... - Ma siedemnaście lat, niedługo osiemnaście. Po za tym nic pozytywnego...
- Jak to nic pozytywnego? - wtrąciłem zdziwiony.
- Daj mi dokończyć. Bardzo wrażliwa - oznajmił i przewrócił teatralnie oczami - Dużo chłopaków na nią leci, głównie z powodu motocyklu. Była nawet na kilku randkach, ale z nich uciekała jak próbowano ją pocałować. Smutne, ale prawdziwe... Przyjaźni się z Emily i Jackob'em - zakończył chłopak. 
- To wszystko? Nic więcej? 
- No wszystko. Jest to typ tajemniczy, który dużo o sobie nie mówi - chłopak westchnął.
- No cóż... To dzięki, bardzo mi pomogłeś - pożegnałem się z Lucasem i odszedłem. 

To oznacza, że nie tylko mi nie daje się dotknąć, ale innym również. 

Po powrocie do domu byłem bardzo zmęczony i położyłem się od razu spać. 

~*~

Rysunek nie jest z internetu
sama go rysowałam :) 
No i jak zwykle kolejny rozdział pojawi się 
za tydzień :D 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ







  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz