sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 2

Po dzwonku każdy rozszedł się w swoje strony. 
Jak weszłam do klasy Pana Brauna jeszcze nie było. Po chwili ruszyłam na koniec klasy, od strony okna, do swojej ławki. Siedziałam sama, ponieważ w klasie jest nie parzysta liczba uczniów i wole siedzieć sama, w ciszy. 

Rozmowy w klasie przerwał nauczyciel wchodząc do klasy z przystojnym i to bardzo chłopakiem, To zapewne jest Chris, o którym opowiadała mi Emily.
- Dzień dobry - przywitał się wychowawca, na co my odpowiedzieliśmy mu tym samym. Zapomniałam dodać, że Pan Braun jest także moim wychowawcą. 

- Chciałbym wam przedstawić nowego ucznia - w tej chwili zaczęłam żałować, że tylko przy mojej ławce jest wolne miejsce - nazywa się Chris i od dziś będzie chodzić z wami do klasy - oznajmił nam starszy mężczyzna. W tym samym momencie spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, coś w stylu " Czy mogę? ". Bez zawahania przytaknęłam lekko głową.
- No dobrze Chris. Usiądź na końcu klasy obok Kate - powiedział Pan Braun i lekko się do mnie uśmiechnął. Chłopak ruszył w moją stronę, a moje serce momentalnie zaczęło szybciej bić. Mogłam tylko dostrzec, że każda dziewczyna patrzy na mnie z wrogością i zazdrością, a na niego jak na jakiegoś boga sex'su. No, ale zaprzeczyć nie mogę, jest nieziemsko przystojny. 


Brązowe puszyste włosy w połączeniu z błyszczącymi, kasztanowymi oczami składają się w jeden wielki, chodzący ideał i jeszcze te olśniewająco białe zęby. Rozpływam się... 

Z zamyślenia wyciągnął mnie odgłos odsuwającego krzesła. Momentalnie odwróciłam głowę w tam tą stronę. Z bliska był jeszcze przystojniejszy. 
- Cześć, jestem Chris - usłyszałam cichy, melodyjny głos chłopaka. Po kilku sekundach zorientowałam się, że wstrzymałam oddech, a on zniecierpliwiony czeka na moją odpowiedź. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam się jąkać.
- H-hej, a j-ja K-Kate - zamilkłam  na chwile, żeby się ogarnąć, ale nie udało mi się to - m-miło mi ...
- Nie musisz nic mówić, mi Ciebie też miło poznać - uciszył mnie przykładając mi palec wskazujący do ust, przy czym na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmieszek, a ja machinalnie z pąsowiałam. Natychmiast odwróciłam głowę w drugą stronę, a chłopak zaczął chichotać.


Czemu on tak na mnie działa, przecież ja go nawet nie znam?! Co się ze mną dzieję?

Całą lekcje latałam w chmurach i zastanawiałam się o co w tym wszystkim chodzi. Nawet przy Jackobie się tak nie czuje, choć jestem w nim zauroczona od dłuższego czasu. 

Z zamyślenia wyrwało mnie chrząknięcie. Odwróciłam głowę w bok. Nad mną stał Chris. Wcześniej nie wydawał się taki wysoki... Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, na co odpowiedział mi:
- Pan Braun pod koniec lekcji zapytał czy oprowadziłabyś mnie po szkole, zgodziłaś się. Czyżby nasza księżniczka zapomniała? - zapytał mężczyzna z uśmiechem na twarzy, ponieważ ponownie zrobiłam się czerwona. Nikt wcześniej tak do mnie nie mówił. 

Pozbierałam swoje rzeczy z ławki i udając obrażoną ruszyłam do przodu. Cały czas czułam  jak chłopak podąża krok, w krok za mną. Było to bardzo denerwujące, ale nie zwróciłam mu uwagi. 

Będąc już prawie przy drzwiach potknęłam się o wystającą nóżkę od ławki. Byłam już przygotowana na bolesny upadek, ale spadłam na coś, a raczej na kogoś. Podniosłam lekko głowę do góry i nie myliłam się leże aktualnie na Chris'ie. 
- Ej Mała uważaj trochę. Szkoda by było takiej pięknej twarzyczki -powiedział chłopak posyłając mi promienny uśmiech, a ja już po raz trzeci, tego samego dnia zarumieniłam się. 

Bez chwili zawahania zeszłam z niego. 
- Przepraszam, ale często mi się to zdarza przez moje kalectwo - oznajmiłam zawstydzona, minimalnie się do niego uśmiechając. Na szczęście już się nie jąkałam. 
- Nie ma za co przepraszać, to było bardzo miłe i zabawne - poruszył teatralnie brwiami, przez co oboje zaczęliśmy się śmiać w niebo głosy. Po krótkiej chwili przeszkodził nam dzwonek na lekcje.
- Biologia! - wykrzyczałam lekko przestraszona, że się spóźnimy. Chwyciłam go za rękę  i biegiem ruszyłam do klasy. Na początku Chris stał oszołomiony i nie mogłam biec, ale  po chwili zrozumiał o co mi chodzi. Szybko splótł nasze palce razem i pobiegliśmy na drugi koniec korytarza. Po drodze widziałam kilka zazdrośnic, ale je olałam i biegłam dalej. 

Jak wbiegliśmy do klasy spotkaliśmy kilka zdziwionych min. Zauważyłam, że dalej mamy splecione ręce. W szybkim tempie uwolniłam swoją z jego uścisku. On tylko spojrzał na mnie zdziwiony i zasmucony. Ja mu na to posłałam uśmiech, który miał znaczyć " Tak będzie lepiej " . 

Przeprosiliśmy nauczyciela i poszliśmy na koniec klasy, do swojej ławki. 

Reszta dnia, do lunch'u minęła nam bardzo miło i bez żadnych wpadek. 

Po matematyce każda ze stron rozeszła się w innym kierunku. Chris ze swoimi kumplami poszedł na miasto coś przekąsić, a ja poszłam na stołówkę, do Emily i Jackoba. Z nowym kolegom ustaliłam, że spotkamy się pięć minut przed lekcją, przy drzwiach na sale gimnastyczną. Naszą ostatnia lekcją jest wf. 

Gdy weszła na stołówkę, od razu skierowałam się e kolejkę po jedzenie. Nałożyłam sobie sałatkę gyros i sok pomarańczowy. Następnie rozejrzałam się po sali w poszukiwaniu przyjaciół. Siedzieli jak zwykle przy ścianie, na końcu stołówki. Zaczęłam przeciskać się pomiędzy stolikami. Będąc na miejscu, położyłam na stoliku tace z posiłkiem i usiadłam na krześle. 
- Dziewczyno! Co się z Tobą działo przez cały dzień? Czemu się do nas nie odzywałaś? Nigdzie nie było Cię widać! - Emily natychmiast zaczęła na mnie krzyczeć i zadawać milion pytań. Natomiast Jackob siedział naburmuszony, ale opanowany. 
- Spokojnie, zaraz wam wszystko opowiem - zaczęłam ich uspakajać. Nie musiałam długo czekać, aby udało mi się opanować przyajciół. 
- No to mów - zachęcił mnie chłopak. 

Zaczęłam im wszystko od początku opowiadać. Poczynając od tego, że spóźniłam się na pierwszą lekcje, kończąc na teraźniejszości. Nie pominęłam najmniejszego szczegółu, nawet tego, że upadłam na Chris'a, a następnie wbiegliśmy do klasy trzymając się za ręce. 
-Widzisz! Mówiłam, że to Twój typ! - Emily tak cieszyła się moim szczęściem, że z podekscytowania nie tknęła nawet swojego posiłku.
- Ciesze się razem z Tobą - powiedział Jackob, bez entuzjazmu, ale nie zrobiło to na mnie większego wrażenia. Aktualnie otacza mnie otoczka radości, której nikt, chyba nie da rady dziś zniszczyć. 
- Dziękuję, jesteście kochani - wyjęłam z kieszeni telefon by sprawdzić  godzinę, miałam zaledwie dwie minuty na dojście z trzeciego piętra na parter - dobra muszę już iść, Kocham Was! - na pożegnanie pocałowałam obojga w policzek. 
- My Ciebie też! - powiedzieli razem, a ja skierowałam się do wyjścia. 

Gdy byłam już na korytarzu, biegiem ruszyłam do schodów, a następnie w dół na parter. Na końcu korytarza czekał już Chris. Stanęłam za ścianom i wzięłam kilka głębokich wdechów i ogarnęłam się, żeby nie wyszło na to, że mi zależy. Po stwierdzeniu, że jest już dobrze, wyszłam zza ściany i ruszyłam w stronę chłopaka. Będąc już przy nim zauważyłam, że chce mnie przytulić. 

Przed moimi oczami pojawiły się wspomnienia z dzieciństwa. Z moich oczu uwolnił się nie pohamowany płacz. 
- Nie dotykaj mnie! 

~*~

I o to pojawia się drugi rozdział :)
Następny będzie jakoś za
tydzień ;)
Macie zdjęcie z obozu, od przodu:
Oliwia, Kinga i Ja :D 

 

1 komentarz: