*Chris*
Ta dziewczyna z dnia na dzień co raz bardziej mnie zadziwia. Boi się cokolwiek do mnie powiedzieć, a już tydzień później się do mnie przytula. Kocham ją, ale nie wiem co ona czuje do mnie. Zawsze mogę sobie wmawiać, że ona mnie też, ale okazać się to może nie prawdą, a ja nie zniosę rozczarowania.
Kate bardzo dziwnie się dziś zachowywała. Może ona cały czas myśli, że ja chce ją skrzywdzić lub jeszcze gorzej... wykorzystać i zostawić. Nie mógłbym tego zrobić. To by mnie strasznie bolało. Jak o tym myślę to czuje jak moje serce rozpada się na małe kawałeczki. Wolę żyć ze świadomością, że moja miłość jest nie odwzajemniona, niż z myślą, że to przeze mnie rudowłosa cierpi. Jeśli mam być szczery to po raz pierwszy coś takiego mocnego do kogoś czuje. Niby miałem wcześniej jakieś inne dziewczyny to jednak, to jest coś innego... intensywniejszego.
Do tego wszystkiego ten bandaż na jej nadgarstku. Nie rozumiem czemu nie chciała mi powiedzieć co się jej stało. Jakby to była wielka tajemnica. Ja się po prostu o nią martwię.
Myślałem bardzo długo. Ciągle nie mogłem pogodzić się z myślą, że coś jej się stało, a nie wiem co. Wstałem z łóżka. Sprawdziłem godzinę i zegarek w telefonie wskazywał 00:07. " Może jeszcze nie śpi" - pomyślałem i wciągnąłem na siebie pierwsze lepsze spodnie. Chwyciłem w biegu jeszcze bluzę, kluczyki i pojechałem do "Kate.
Będąc pod jej domem znalazłem okno od jej pokoju i dobrze się składało. Był tam balkon. Wdrapałem się na ułożone drewno na opał. Chwyciłem się podestu od balkonu i podciągnąłem się. Będąc już u góry przeskoczyłem jeszcze przez barierkę i zapukałem w okno...
*Kate*
Obudziło mnie ciche pukanie w okno. Przestraszona chwyciłam telefon i sprawdziłam godzinę. Była 00:33. Z oczu kapały mi już łzy, a pukanie nie ustawało. Chwyciłam pierwszą lepszą rzecz, którą miałam pod ręką - okazała się to być butelka z wodą - i zaczęłam po cichu, na palcach podchodzić do okna. Serce biło mi co raz szybciej. Łzy kapały mi z oczu jak oszalałe. Chwyciłam klamkę od okna drżącymi rękoma i otworzyłam je.
Przede mną stał Chris. Kamień spadł mi z serca. Dzięki Bogu, że to nie jakiś włamywacz.
- Kate, czemu płakałaś? - zapytał z troską.
- Przestraszyłam się. Myślałam, że to jakiś włamywacz i chce mi coś zrobić. Nawet nie chce myśleć co... - wyrzuciłam z siebie to, kucnęłam i zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
- Przepraszam. Nie pomyślałem - powiedział i objął mnie ramieniem. Wzdrygnęłam się, ale po chwili oswoiłam się z jego dotykiem.
- Co Ty tu tak w ogóle robisz? - zapytałam zdziwiona.
- Nie mogłem spać, ponieważ nurtuje mnie jedna sprawa. Czy mogłabyś wyjść ze mną na dach? - zapytał z nutką nadziei w głosie, a ja przestraszona nie wiedziałam co zrobić... powiedzieć. Oburzona zrzuciłam jego rękę z mojego ramienia.
- Wiesz która jest godzina?!
- Tak, wiem, ale jednak nalegam, bo inaczej nie zasnę tej nocy.
Po chwili namysłu zgodziłam się. Nałożyłam na siebie bluzę, którą miałam na krześle i wyszłam przez okno na balkon. Samodzielnie wdrapałam się na dach, a Chris wszedł zaraz za mną. Usiedliśmy w dość dużej odległości od siebie i przez dłuższą chwile patrzeliśmy w gwiazdy. Po jakimś czasie poczułam jak rękaw od bluzy podnosi się i już wiedziałam co go tak męczy. Chłopak chwycił moją rękę i zobaczył blizny i trzy świeże nacięcia. Wstrzymał powietrze i po chwili się odezwał.
- Kate, Ty się tniesz... dlaczego? - zapytał kompletnie wyprany z emocji.
- Eh nie mam już innego wyjścia - chłopaka podniósł jedną brew w geście pytającym - Kilka lat wcześniej miałam dość duże problemy. Żeby nie czuć ból psychicznego... żeby nie czuć jak umieram od środka. Doprowadzałam się do bólu fizycznego, który przerastał tam ten ból. Byłam uzależniona od żyletki. Praktycznie codziennie robiłam nowe, świeże rany. Dlatego są te blizny - wskazałam na blizny na moich rękach - Pewnego dnia mama dostrzegła nacięcia. Była bardzo zdenerwowana. Pytała dlaczego to robiłam, choć bardzo dobrze wiedziała. Zabrała mi wszystkie ostre narzędzia, ale ja zawsze coś jeszcze miałam. To wykręciłam z ostrzynki ostrze to z maszynki do golenia. Zawsze coś się znalazło. Nie radziła sobie ze mną, dlatego wysłała mnie do ośrodka. Po dwóch latach wróciłam. Udało im... mi się pokonać chęć do żyletki. Miałam wręcz wstręt do niej. Nie chciałam tam nigdy więcej wracać. Na każdym kroku byłam kontrolowana. Nie chciałam tego. Minął kolejny rok. Byłam w domu, chodziłam normalnie do szkoły. Nie miałam nawet powodów by wrócić to starego nawyku. Niestety pojawiły się nowe problemy. W piątek nie wytrzymałam i zrobiłam trzy kolejne nacięcia na nadgarstku...
Chris nie wiedział co powiedzieć. Chwycił moją lewą rękę i zaczął całować wszystkie blizny i świeże rany. Za każdym razem jak jego usta dotykały mojej ręki wzdrygałam się. Po chwili zaczął obcałowywać druga rękę. To było takie czułe. Nie chciałam żeby kończył, ale blizny si e skończyły.
- Mała, obiecaj mi, że już nigdy więcej tego nie zrobisz, proszę - powiedział zaglądając mi głęboko w oczy. Ona ma takie piękne karmelowe oczy. Aww...
- Chris ja nie mogę Ci nic obiecać, przepraszam - oznajmiłam i zeszłam z dachu. Chciałam już wejść do domu, ale chłopak chwycił mnie za rękę.
- Kate pomogę Ci tylko powiedz mi co Cię dręczy.
- Nie mogę. Dobranoc - weszłam do domu pomachałam mu i zamknęłam okno.
W szkole było tak samo jak w ostatnim tygodniu. Dookoła słyszałam pełno wyzwisk na mój temat. Głównie przebywałam z Emily, czasami z Chrisem.
Zaparkowałam na podjeździe i ruszyłam w stronę drzwi. Weszłam do domu i krzyknęłam, że wróciłam. Po chwili w progu stanął Gregor. Zamurowało mnie, nie wiedziałam co powiedzieć. Po prostu stałam nie ruszając się. On posłał mi łobuzerski uśmiech i powiedział:
- Witaj córeczko.
~*~
Znamy już kolejną
tajemnice Kate. Ohoho...
Nie wiem co jeszcze napisać,
to chyba wszystko.
Dziękuję za komentarze i
wyświetlenia, których ostatnio
przybywa <3
5 KOMENTARZ = NOWY ROZDZIAŁ !